21 listopada W 2023 roku funkcjonariusze wywiadu terenowego Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego po cichu usunęli całe akta chicagowskiej policji. Nie było to rutynowe sprzątanie.
Przez siedem miesięcy dane – zapisy dotyczące około 900 mieszkańców Chicago, o które poproszono – znajdowały się na serwerze federalnym, co stanowiło naruszenie nakazu usunięcia danych wydanego przez organ nadzoru wywiadu. Późniejsze dochodzenie wykazało, że przechowywano prawie 800 akt, co według kolejnego raportu naruszało zasady mające na celu uniemożliwienie krajowym operacjom wywiadowczym wycelowania w legalnych mieszkańców USA. Dokumentacja powstała w wyniku prywatnej wymiany zdań między analitykami DHS a policją w Chicago, która miała sprawdzić, w jaki sposób lokalne agencje wywiadowcze mogą zasilać listy obserwacyjne rządu federalnego. Pomysł polegał na sprawdzeniu, czy dane z ulicy umożliwią wykrycie nielegalnych członków gangów na lotniskach i przejściach granicznych. Eksperyment upadł w wyniku, jak raporty rządowe opisują, łańcucha błędów w zarządzaniu i błędach w nadzorze.
Z wewnętrznych notatek sprawdzonych przez WIRED wynika, że o zestaw danych po raz pierwszy poprosił funkcjonariusz terenowy z Biura Wywiadu i Analiz (I&A) DHS latem 2021 r. Do tego czasu dane dotyczące gangów z Chicago były już znane z tego, że były pełne niespójności i błędów. Inspektorzy miejscy ostrzegli, że policja nie może zagwarantować ich dokładności. Wpisy dokonane przez policję obejmowały osoby rzekomo urodzone przed 1901 rokiem i inne osoby, które wyglądały na niemowlęta. Niektórzy zostali oznaczeni przez policję jako członkowie gangu, ale nie byli powiązani z żadną konkretną grupą.
Policja uwzględniła w tych danych swoją własną pogardę, wymieniając zawody ludzkie jako „SUMAR”, „GORO” lub po prostu „CZARNY”. Na listę nie były wymagane żadne aresztowania ani skazania.
Prokuratorzy i policja w swoich dokumentach i dochodzeniach opierali się na nazwiskach rzekomych członków gangu. Towarzyszyli oskarżonym podczas przesłuchań w sprawie zwolnienia za kaucją i podczas wydawania wyroku. Stanowiło to dodatkowe obciążenie dla imigrantów. Przepisy obowiązujące w Chicago zabraniały dzielenia się większością informacji urzędnikami imigracyjnymi, ale ówczesne zwolnienie „znanych członków gangu” pozostawiło tylne drzwi otwarte. Z danych wynika, że w ciągu dziesięciu lat urzędnicy imigracyjni uzyskali dostęp do bazy danych ponad 32 000 razy.
Z notatek I&A – uzyskanych po raz pierwszy przez Brennan Center for Justice na Uniwersytecie Nowojorskim na podstawie wniosku o rejestrację publiczną – wynika, że to, co rozpoczęło się w DHS jako eksperyment z ograniczonym udostępnianiem danych, szybko przekształciło się w serię uchybień proceduralnych. Żądanie Chicagoland dotyczące danych przeszło wielopoziomową analizę bez wyraźnego właściciela, a jego zabezpieczenia prawne zostały zaniedbane lub zignorowane. Zanim dane trafiły na serwer I&A około kwietnia 2022 r., funkcjonariusz terenowy, który zainicjował transfer, opuścił swoje stanowisko. Eksperyment ostatecznie nie powiódł się z powodu własnej dokumentacji. Podpisy zniknęły, poprawki nigdy nie zostały złożone, a termin usunięcia pozostał niezauważony. Poręcze, które miały skupiać wywiad na zewnątrz – na zagrożeniach z zagranicy, a nie na Amerykanach – po prostu zawiodły.
W obliczu naruszenia I&A ostatecznie zakończyła projekt w listopadzie 2023 r., usuwając zbiór danych i odnotowując naruszenie w oficjalnym raporcie.
Spencer Reynolds, starszy doradca w Brennan Center, twierdzi, że ten odcinek ilustruje, w jaki sposób urzędnicy wywiadu federalnego mogą ominąć lokalne przepisy dotyczące sanktuariów. „To biuro wywiadowcze stanowi obejście tak zwanych zabezpieczeń azylowych, które ograniczają bezpośrednią współpracę miast takich jak Chicago z ICE” – mówi. „Urzędnicy wywiadu federalnego mogą uzyskać dostęp do danych, spakować je, a następnie przekazać urzędnikom imigracyjnym, omijając ważne zasady ochrony mieszkańców”.



