Może tak jest uciekli wówczas świeccy, ale dla niektórych obserwatorów dojście do władzy Leona XIV. Głowa Kościoła katolickiego w tym roku przypomniała, że kiedy papież Leon ostatni raz zasiadał na Katedrze św. Piotra w Watykanie, w latach 1878–1903, narodził się nowoczesny pogląd na nieskończoność. Całkowicie oryginalna „naiwna” teoria zbiorów Georga Cantora wywołała rewolucję i bunt w kręgach matematycznych, przy czym niektórzy akceptowali jego idee, inni je odrzucali.
Cantor był oczywiście głęboko rozczarowany negatywnymi reakcjami, ale nigdy swoimi pomysłami. Dlaczego? Ponieważ trzymał się mocno przekonania, że ma główną linię do absolutu, z której bezpośrednio pochodzą jego idee boski intelekt (boski intelekt). I podobnie jak bracia Blues Jake i Elwood, miał misję od Boga. Kiedy więc w 1883 roku niepokoił środowisko matematyczne, nowej audiencji szukał w Kościele katolickim papieża Leona XIII.
Było to w późniejszych latach Cantora, w okresie, w którym jego umysł stał się brudny. Opracował to, co nazywam Kompleks Izaaka Newtona: wstrętna i patologiczna nienawiść do publikacji poparta paranoiczną pewnością, że twoi współcześni chcą cię sabotować. To albo banda zawziętych hejterów, którzy nie mają pojęcia o twojej pracy, albo, co gorsza, zazdroszczą ci geniuszu i samolubnie tobą gardzą. (Sam Newton przez lata odmawiał publikacji z powodu krytyki jego wczesnych dzieł).
„Moje własne skłonności nie skłaniają mnie do publikowania” – napisał Cantor w 1887 roku, powtarzając słowa Newtona dwa wieki wcześniej. „I cieszę się, że mogę pozostawić tę aktywność innym”.
W ciągu następnych kilku lat Cantor coraz bardziej skupiał się na nowych odbiorcach i próbował przedostać się do władz katolickich. Lata osiemdziesiąte XIX wieku to czas, w którym Kościół katolicki bardziej niż kiedykolwiek wcześniej zainteresował się odkryciami naukowymi. Leon XIII, który został papieżem w 1878 r., szczególnie interesował się nauką, zwłaszcza kosmologią. Twierdzi, że drogą naprzód jest nauka i prowadzi obserwatorium astronomiczne w Watykanie, którego budowę osobiście nadzoruje. Wypełnił go najlepszym, nowoczesnym sprzętem i zatrudnił zawodowych astronomów.
Cantor uważa, że Kościół ma wiele do zaoferowania, a teoria mnogości ma wiele do zaoferowania w zamian. Chce, aby Kościół katolicki zdał sobie sprawę z jego poglądów, ponieważ teoria mnogości jest sposobem na zrozumienie nieskończonej natury boskości – być może nawet umysłu Boga, odzwierciedlonego w matematyce. Czy to nie jest tego warte? rozważając?
To trudno sprzedać.
Cantor dzieli się swoją pracą z kardynałem Johannesem Franzelinem z Soboru Watykańskiego, jednym z czołowych teologów jezuickich swoich czasów. Franzelin pisze do Cantora list w Boże Narodzenie 1885 roku, w którym wyraża radość z otrzymania dzieła Cantora. „To, co mnie bardzo cieszy” – mówi – „wydaje się, że nie zajmuje on wrogiego, lecz przychylnego stanowiska w stosunku do chrześcijaństwa i zasad katolickich”. To powiedziawszy, dodaje Franzelin, idee Cantora byłyby prawdopodobnie nie do obrony i „w pewnym sensie, choć wydaje się, że autor nie miał takiego zamiaru, zawierałyby błąd panteizmu”.



